Oscypek – zasadniczo powinien być wytworzony wyłącznie z owczego mleka. Ma też specyficzną teksturę. Cienkie krążki powinny się łamać w palcach, jak opłatek.
Czytaj dalejTag: Antoni Styrczula
BAJKOWY ŚWIAT ULICY
Próbuję wskrzesić ten bajkowy świat, w którym za zabawki służyły nam dwa patyki lub kapsle od butelek nie tylko dlatego, że to piękne wspomnienia z dzieciństwa. Przede wszystkim dlatego, że z powodu braku zabawek musieliśmy uruchomić naszą wyobraźnię. ….mogliśmy być tym, kim zamarzyliśmy.
Czytaj dalejBEZ CIENIA LITOŚCI DLA BANDYTÓW
Wolność przychodzi po spotkaniu innego człowieka, który wytycza granice mojej wolności. W imię jego wolności, zdrowia i bezpieczeństwa nie wolno nikomu swoim działaniami narażać innych na chorobę lub śmierć. A państwo jest od tego, by o to dbać i chronić nas przed takimi szaleńcami.
Czytaj dalejMISTERIUM POWSTAWANIA CHLEBA
I choć wyrób chleba można wytłumaczyć procesami chemicznymi, dla mnie zawsze, będzie to misterium. Tajemnica.
Czytaj dalejKONIEC KOŚCIOŁA NA NIEMIECKIEJ GÓRZE
Któregoś zimowego dnia w latach siedemdziesiątych nadszedł koniec kościoła na niemieckiej górze w Wyrzysku
Czytaj dalejPOZNAJ SAMEGO SIEBIE
Ta maksyma widniała kiedyś na frontonie świątyni Apollina w Delfach. Potem spopularyzował ją Sokrates. Gdy już wejdziesz na tę drogę świat stanie przed tobą otworem pod warunkiem, że będziesz miał otwarte oczy, umysł i serce.
Czytaj dalejROMEO I JULIA Z WARSZAWSKIEJ
Rano, na Warszawskiej w Łomiankach, jest zawsze duży ruch. Stonoga osobowych samochodów człapie do Warszawy. Przyklejone do szyb twarze pasażerów
Czytaj dalejMOJA MAŁA OJCZYZNA
Wyrzysk, gdzie spędziłem pierwsze, osiemnaście lat życia. To kilkutysięczne miasteczko położone w historycznej Krajnie, pomiędzy Nakłem nad Notecią, a Piłą. W obecnym województwie wielkopolskim. Z góry przypomina ptaka siedzącego w gnieździe, w dolinie otoczonej morenowymi wzgórzami. Jego głowa to rynek ze strzelistą, czerwoną wieżą kościoła pod wezwaniem świętego Marcina, gdzie byłem ochrzczony. Od rynku, w dwóch kierunkach odchodzą ulice, które przemierzałem tysiące razy.
Czytaj dalejMÓJ PIERWSZY DOM
Józek, Antek, Juuurek, do domu, kolacja! – wieczorne wołania jak azan z minaretów rozbrzmiewały ze wszystkich okien domów przy ulicy Kościuszki, w Wyrzysku. To troskliwe matki i babcie wołały na posiłek swoje rozbrykane i niesforne pociechy. Niezależnie od pory roku. Latem, bo grały do upadłego w „klipę”, zimą, bo do nocy zjeżdżałyby na sankach z „niemieckiej góry”, albo okładały się śnieżkami.
Czytaj dalejDOM NAD MĄTAWĄ
Wyobraźnia jest jak wehikuł czasu. Umożliwia podróż do miejsc nieistniejących, których śladu nie ma nawet na rodzinnych fotografiach. Ich obrazy leżą gdzieś głęboko, nad dnie studni pamięci, wystarczy przechylić się nad jej cembrowiną, by je zobaczyć. Trzeba to wszakże robić ostrożnie, bo nieopatrznie strącona myśl, jak kamień, mogłaby go zmącić. Są bowiem ulotne, jak odbicie słońca na tafli wody.
Czytaj dalej