JAK UZDROWIĆ FANATYKA?

Histeryczny bełkot retoryki o sytuacji na Ukrainie skłonił mnie do poszukiwań jakiegoś głosu rozsądku. Czegoś co da mi jakąś odskocznię od pustych acz buńczucznych wypowiedzi polityków pod adresem Putina i panikarskich relacji w telewizji, które cały konflikt opisują wyłącznie w czarno-białych kolorach, prowokując polską opinię publiczną do zajmowania skrajnie negatywnych postaw do Rosji i Rosjan. Odżywają stare uprzedzenia, resentymenty i emocje graniczące z wrogością czy wręcz nienawiścią. I nie tylko do Putina – bo to wydaje się zrozumiałe – ale do wszystkich „ruskich”. W ostatnich dniach wielokrotnie czytałem w internecie deklaracje – „jestem rusofobem i jestem z tego dumny”, czy nawoływania do bojkotu rosyjskich towarów. To już przykłady jakiegoś obłąkańczego fanatyzmu. Bardzo groźnego bo zaciemniającego rozum i rozsądek do tego stopnia, że może obudzić „upiory”.

Jak już napisałem, szukałem jakiejś „odtrutki” na zalewającą nas falę histerycznej rusofobii. I wydaje mi się, że znalazłem. W kartonie z przecenionymi książkami, w dworcowej księgarni.
Cienka, niepozorna i pod znamiennym tytułem – „Jak uzdrowić fanatyka” Amosa Oza, który pozwoliłem sobie „pożyczyć”. Składają się na nią trzy wykłady, które jeden z najwybitniejszych pisarzy izraelskich, wygłosił w Tybindze po ataku terrorystycznym na USA 11 września 2001 roku.
Nie jest to książka wyłącznie o konflikcie palestyńsko – żydowskim czy muzułmańsko – zachodnim, ale traktuje o naturze samego fanatyzmu oraz o jego ewolucji. Aktualna także dziś.

„Fanatyzm – pisze Oz – jest starszy niż islam, niż chrześcijaństwo, judaizm, starszy niż jakakolwiek ideologia, wiara, rząd czy system polityczny. Fanatyzm jest, niestety wszechobecnym elementem natury ludzkiej, genem zła i przejawia się wszędzie.” Także w spokojniejszych formach.
„Czyż nie znamy przeciwników palenia papierosów, którzy spaliliby człowieka żywcem, gdyby sięgnął przy nich po papierosy?” – pisze Oz odkrywając przejawy „subtelnego” fanatyzmu w naszym codziennym życiu.

Gdzie zatem tkwią korzenie fanatyzmu? Co jest jego podłożem? – pyta.
„Podłoże fanatyzmu tkwi w chęci zmuszenia innych ludzi by się zmienili na życzenie i według wyobrażeń fanatyka. Fanatyk pragnie ocalić twoją duszę, zbawić cię, wyzwolić z błędu, nałogu, albo z wiary lub niedowiarstwa.” I tak ogromnie cię „kocha”, że z tej miłości może rzucić ci się na szyję albo poderżnąć gardło, jeśli nie przyjmiesz jego „wersji” zbawienia. Dzisiaj mainstreamowe media w Polsce, w sprawie konfliktu ukraińsko- rosyjskiego, dopuszczają się wielkiego „grzechu” manipulacji, który prowokuje znaczną część opinii publicznej do fanatycznych zachowań i postaw. Bo czymże jest rusofobia i wszelkie inne fobie jak nie jedną z przyczyn fanatyzmu. A co gorsza dokonują swego rodzaju kategoryzacji moralnej – „jesteś dobry, gdy tak samo jak my, nie lubisz Ruskich. A jeśli myślisz inaczej to jesteś zdrajcą.”
A zatem czy można uleczyć fanatyka? A jeśli tak to jak?

Częściowym remedium na fanatyzm – zdaniem Oza – jest wyobrażenie sobie, co czuje i myśli drugi człowiek. Ten, który jawi mi się jako wróg, przeciwnik czy konkurent. To prawda, wymaga to i wyobraźni i rozsądku. No i odwagi, zwłaszcza kiedy ze swoimi przemyśleniami na jego temat dzielisz się z innymi.

„Róbmy to kiedy się kłócimy, kiedy oskarżamy i nawet wtedy, gdy jesteśmy przekonani, że mamy stuprocentową rację”. Od tego jest blisko do zrozumienia, a w konsekwencji kompromisu, który wcale nie oznacza kapitulacji i rezygnacji z naszych przekonań czy wartości. Kompromis zaś nie jest – zdaniem Oza – czymś nieuczciwym czy oportunistycznym bo jest „życiem”. I to jest przesłanie, które do mnie trafia, choć zdaję sobie sprawę, że jego realizacja łatwa nie będzie.

 

Napisz komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Zabezpieczenie *