MASAŻYSTA SURASH

W Chennai spędziłem ponad miesiąc. A konkretnie w The Santa Ayurveda Hospital, do którego pojechałem na podreperowanie kręgosłupa. Czas poza zabiegami spędzałem na  szpitalnym tarasie i na krótkich spacerach po dzielnicy T. Nagar. Miałem z niego doskonały punk obserwacyjny na tarasy okolicznych domów, na których toczyło się od – rana do wieczora – codzienne życie ich mieszkańców. Z tych obserwacji powstała mozaika  impresji na temat tego miasta i napotkanych ludzi.

HospitalSurash ma 26 lat. Jest moim masażystą i fizjoterapeutą. Pochodzi z małej keralskiej wioski pod Trivandrum. Do pracy w Shanta Ayurveda Hospital ściągnął go ordynator szpitala. Mówi, że nie chciał – jak wielu jego kolegów – wyjeżdżać do pracy na Półwysep Arabski. Do Emiratów, Dubaju czy Kataru. „Arabowie bardzo dobrze płacą, ale nie szanują Hindusów. Traktują ich czasami jak niewolników. Zwłaszcza robotników fizycznych, personel hotelowy czy  osoby zatrudnione jako tzw. pomoc domową. Nierzadko  sponsorzy ich wyjazdów zabierają im paszporty i każą pracować po kilkanaście godzin dziennie” – opowiada. „Ja nie mógłbym tego znieść. Ukończyłem szkołę średnią, 3-letni kurs ayurvedy dla fizjoterapeutów i znam 4 języki. Nie chcę być niewolnikiem!” – dodaje z nieskrywaną złością. Pytam go, czy jest żonaty. „O nie, ślub bardzo dużo kosztuje. Przeciętnie 10 milionów rupii czyli jakieś 17 tys. dolarów” – stwierdza. Przyznaje jednak, że zdecydowaną większość kosztów ślubu ponosi rodzina panny młodej. Taka indyjska tradycja, która mimo widocznych w Indiach zmian w kwestiach społecznych czy obyczajowych, nadal jest kultywowana. Ma jednak dziewczynę i oboje chcą się pobrać, ale nie powiedzieli o tym na razie swoim rodzicom. Suresh najpierw chce odłożyć pieniądze na mieszkanie w Chennai. Na początek dwupokojowe, czyli jakieś 30 metrów kwadratowych. Kiedy pytam, dlaczego chce zostać w tym mieście, a nie powrócić do Keralimasaż odpowiada, że  w Chennai jest więcej możliwości znalezienia dobrze płatnej pracy w jego zawodzie. „A do Trivandrum nie jest przecież daleko. Zaledwie noc jazdy pociągiem. Jestem w domu przynajmniej raz w miesiącu” – podkreśla. Surash jest politycznie bardzo wyrobiony. Codziennie ogląda wieczorne wiadomości w ogólnokrajowej CNN/IBN. I choć jest zdecydowanym zwolennikiem Partii Kongresowej podziwia Narendę Modiego, obecnego premiera  z BJP. „On jest dobry. Chce zrobić wiele dobrego dla kraju, zwłaszcza dla wsi. Jednak otoczył się podejrzanymi ludźmi – mówi. Pytany o to kogo ma na myśli, nie chce powiedzieć. Domyślać się mogę jedynie, sądząc po jego politycznych poglądach, że może myślał o Indyjskiej Partii Nacjonalistycznej, której politycy zasłynęli z ksenofobicznych, rasistowskich wypowiedzi. Zwłaszcza pod adresem muzułmanów.  Co lubi? Ćwiczenia, dlatego codziennie wieczorem chodzi na siłownię, choć jest bardzo szczupły i silny. „To pozwala mi  zrelaksować się po całym dniu pracy. No i można pogadać, ze znajomymi” – dodaje. Faktycznie, uścisk dłoni ma stalowy.

Napisz komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Zabezpieczenie *