MOJA WIARA

Ten temat „chodził” za mną już od dłuższego czasu. Sam nie wiem dlaczego. Długo się zastanawiałem czy pisać o mojej wierze, o moich relacjach z Bogiem, bo to zawsze jest sprawa intymna i delikatna. Oddać ją ułomnymi słowami, to jest zawsze problem i wyzwanie zarazem. Z drugiej jednak strony, wyznawcy każdej religii, zwłaszcza chrześcijanie, są obowiązani o niej świadczyć. I słowem i uczynkami. Te jednak mają swoje źródło, w tym co poeci i mistycy nazywają „sercem”. Naszym wewnętrznym Ja.

Czym jest dla mnie wiara w Boga?

Przede wszystkim relacją z kimś, kto mnie bezgranicznie kocha, który mi wybacza moje słabości i grzechy, jeśli tylko Go o to poproszę i do nich się przyznam. Kimś kto mnie prowadzi i pomaga w trudnych chwilach i zawsze jest blisko mnie. Precyzyjniej. Nie tyle blisko, bo to zakłada istnienie jakiegoś  fizycznego dystansu, ale jest we mnie, nawet jeśli tego nie czuję. Jest Przyjacielem, Opiekunem, Dawcą Życia.

Z drugiej strony, jest Kimś bezgranicznym, niepoznawalnym ludzkimi zmysłami i rozumem. Wymykającym się wszelkim kategoriom i definicjom.  Transcendentnym i bliskim zarazem. Dlatego kiedy mnie pytają, czy wierzę w Boga, odpowiadam – wierzę Bogu, a nie w Boga. To przekonanie i pewność jest źródłem moich relacji z otaczającym światem. Sprawia, że postrzegam moje życie nie jako ciąg przypadkowych zdarzeń, ale jako historię mojego zbliżania się i oddalania od Niego. Jego interwencji kiedy błądziłem, pociechy kiedy cierpiałem  oraz Jego pomocy kiedy jej potrzebowałem.

Dzięki tej wierze, wiem, że moje życie tu na ziemi ma sens, bo jest w istocie pielgrzymką do Niego. On jest zarazem i Drogą i Celem, kiedy to opadną wszelkie zasłony oraz  tajemnice, a ja będę mógł go poznać twarzą w Twarz. Jak pisał Rumi, mistyk i poeta suficki – „szukałem w świątyniach i meczetach, ale odnalazłem Boskość w moim sercu”.  Bez Niego, jak bez powietrza, pewnie bym duchowo umarł.

Ciemna noc duszy

Oczywiście nie zawsze tak było. Były w moim życiu i chwile zwątpienia i momenty buntu. Bo zwątpienie jest immanentną cechą wiary. Bunt także, kiedy tak jak biblijny Jakub „mocujemy” się z Bogiem, bo spotkała nas jakaś tragedia, bądź dostrzegamy ją wokół siebie wywołaną przez wojnę, przemoc czy niesprawiedliwość społeczną. Zadajemy sobie pytania, dlaczego ja lub jak Bóg będący miłością mógł do niej dopuścić? Dlaczego jest tyle cierpienia na świcie, a On nie ingeruje?

Kiedy dowiedziałem się, że jestem chory na raka moją pierwszą myślą było – dlaczego mnie to spotkało? Bunt mieszał się z lękiem, wściekłość z rozpaczą. Przez długie tygodnie ten stan się utrzymywał. Trudno było mi się modlić. Miałem wrażenie, że coś lub Ktoś od wewnątrz mnie spala do tego stopnia, że czasami z trudem oddychałem, mówiłem. Święty Jan od Krzyża nazywa to doświadczenie „ciemną nocą”, kiedy to Bóg oczyszcza nasz rozum poprzez wiarę udzielając w ten sposób nowego rodzaju poznania oraz rozumienia samego siebie i wszystkiego co nas otacza.

Przed operacją modliłem się o zrozumienie sensu tego, co mnie spotkało, a także o to bym się nie bał. Zawierzyłem też Bogu całkowicie. Kilka dni po operacji, kiedy rana mnie już mniej bolała, poczułem wewnętrzny spokój. To słowo nie oddaje jednak dobrze tego doświadczenia. Jakiś głos we mnie mówił mi „nie bój się, Ja jestem z tobą”. Trwało to kilka minut zaledwie, ale pozostawiło w mnie głęboki ślad, który nie zniknie tak długo, jak będę żył. Tamta chwila całkowicie zburzyła dotychczasową hierarchię wartości. Umocniła mnie w przekonaniu, że On mnie kocha i chce dla mnie tylko tego co właściwe i najlepsze, nawet kiedy ja to widzę inaczej.

Od tamtego też momentu często w ciągu dnia odmawiam modlitwę Jezusa. W czasie spaceru, przed snem, w chwilach relaksu. Polega ona na tym, że wielokrotnie, w myślach, powtarzam słowa „Jezus” lub  „Jezu ufam Tobie” koordynując ich wymawianie z oddechem. Nie wyznaczam sobie żadnych specjalnych momentów na tę modlitwę. Bardzo często słowa same, niejako bezwiednie pojawiają się na ustach. Po kilku minutach modlitwy już jej nie kontroluję w świadomy sposób. Moje serce samo się modli.

Napisz komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Zabezpieczenie *