Któregoś zimowego dnia w latach siedemdziesiątych nadszedł koniec kościoła na niemieckiej górze w Wyrzysku
Czytaj dalej
Któregoś zimowego dnia w latach siedemdziesiątych nadszedł koniec kościoła na niemieckiej górze w Wyrzysku
Czytaj dalejTa maksyma widniała kiedyś na frontonie świątyni Apollina w Delfach. Potem spopularyzował ją Sokrates. Gdy już wejdziesz na tę drogę świat stanie przed tobą otworem pod warunkiem, że będziesz miał otwarte oczy, umysł i serce.
Czytaj dalejRano, na Warszawskiej w Łomiankach, jest zawsze duży ruch. Stonoga osobowych samochodów człapie do Warszawy. Przyklejone do szyb twarze pasażerów
Czytaj dalejMiałem, wraz z koleżankami i kolegami, marzenie, by już żadna władza nie ograniczała wolności i pluralizmu mediów. By każdy, niezależnie od sympatii politycznych, miał wybór, co chce oglądać. I patrząc dziś na rynek polskich mediów, to nasze marzenie się spełniło.
Czytaj dalejNie możesz uwierzyć w radość?
Wystaw twarz na słońce, poczuj wiatr, Idź przed siebie, szukaj, patrz.
Z listu mamy: – “Często spieraliśmy się o jej pracę. Mówiłam Daszy, że bardzo się o nią martwię, bo dziennikarstwo, to niebezpieczny zawód na Białorusi. Dasza mnie wtedy uspokajała. Kiedy dowiedziałam się, że trafiła do więzienia, przeżyłam szok. Po prostu nie mogłam w to uwierzyć. Długo nie byłam w stanie oswoić się z tą myślą. Przecież tak nie można! Wziąć człowieka i tak po prostu, posadzić za kraty? Przecież Dasza mi mówiła, że tylko pokazuje prawdę, a w tym nie ma nic złego…”
Czytaj dalejWyrzysk, gdzie spędziłem pierwsze, osiemnaście lat życia. To kilkutysięczne miasteczko położone w historycznej Krajnie, pomiędzy Nakłem nad Notecią, a Piłą. W obecnym województwie wielkopolskim. Z góry przypomina ptaka siedzącego w gnieździe, w dolinie otoczonej morenowymi wzgórzami. Jego głowa to rynek ze strzelistą, czerwoną wieżą kościoła pod wezwaniem świętego Marcina, gdzie byłem ochrzczony. Od rynku, w dwóch kierunkach odchodzą ulice, które przemierzałem tysiące razy.
Czytaj dalejJózek, Antek, Juuurek, do domu, kolacja! – wieczorne wołania jak azan z minaretów rozbrzmiewały ze wszystkich okien domów przy ulicy Kościuszki, w Wyrzysku. To troskliwe matki i babcie wołały na posiłek swoje rozbrykane i niesforne pociechy. Niezależnie od pory roku. Latem, bo grały do upadłego w „klipę”, zimą, bo do nocy zjeżdżałyby na sankach z „niemieckiej góry”, albo okładały się śnieżkami.
Czytaj dalejWyobraźnia jest jak wehikuł czasu. Umożliwia podróż do miejsc nieistniejących, których śladu nie ma nawet na rodzinnych fotografiach. Ich obrazy leżą gdzieś głęboko, nad dnie studni pamięci, wystarczy przechylić się nad jej cembrowiną, by je zobaczyć. Trzeba to wszakże robić ostrożnie, bo nieopatrznie strącona myśl, jak kamień, mogłaby go zmącić. Są bowiem ulotne, jak odbicie słońca na tafli wody.
Czytaj dalejMoja pamięć jest zapełniona: obrazami, zapachami i smakami. Przywołują miejsca, za którymi tęsknię. Kerala. Indie. Są w niej smak mrożonego
Czytaj dalej