SMAK ŻYCIA

Cmentarze napełniają mnie zawsze jakąś melancholijną radością, że to co kiedyś się zaczęło ma swój kres. Bo gdybyśmy mogli żyć wiecznie, nie zaznalibyśmy nigdy radości płynącej z faktu, że żyjemy. I tego, że nasza egzystencja, tu na ziemi, jest jedyna i niepowtarzalna. Życie i śmierć to nie tyle przeciwieństwa, ale zjawiska wzajemnie się uzupełniające. Jak susza i deszcz. Hałas i cisza. Radość i smutek.

Latem, ilekroć po długim okresie spiekoty nadchodzą wreszcie deszcze, z każdą kroplą spadającą na nagrzaną i spoconą skórę, odczuwam wręcz zmysłową ekscytację tym, w sumie powszechnym  zjawiskiem meteorologicznym.

Właśnie na cmentarzu, patrząc na kamienne nagrobki i smukłe wykrzykniki cyprysów, myślę sobie, że żyjąc wiecznie, bez świadomości kresu, nie czulibyśmy smaku życia. Bohater powieści „Memento mori” autorstwa  Muriel Spark, szkockiej pisarki, która przeszła na katolicyzm tak o tym mówi – „Gdybym mógł przeżyć życie od nowa, wyrobiłbym w sobie dyscyplinę cowieczornego oswajania się z myślą o śmierci. Nic tak nie wzmaga smaku życia. Śmierć, gdy w końcu nadejdzie, nie powinna być zaskoczeniem. Powinna być cząstką naszych rachub życiowych. Bez zawsze obecnej świadomości śmierci, życie jest pozbawione smaku”.

Ja nie musiałem życia przeżywać od nowa. Nawet nie chciałbym, bo znów byłaby to loteria czy wybory, których dokonywałem były słuszne i dobre. Wystarczyła „zwykła” choroba, która uświadomiła mi, że pejzaż wełnianych chmur na letnim niebie, poranna, mocna kawa, słodycz pierwszych truskawek, mogą być ostatnimi w moim życiu.

Dzięki temu reflektorowi, który oświetlił je innym, bardziej mrocznym światłem mogłem nareszcie docenić ich nieziemskie  piękno i poczuć niepowtarzalny smak. To dotknięcie Thanatosa sprawiło, że dziś, jak nigdy przedtem nie czuję się bardziej żywy w oczekiwaniu na kolejne poranki, by dowiedzieć się, co przyniosą następne dni. Jeśli będą.

Napisz komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Zabezpieczenie *