Hotel Black Bird

TAM GDZIE WYPOCZYWAŁ OJCIEC TURKÓW

Termal i Goekcedere są tymi miejscami, w których się zakochałem. A to za sprawą radioaktywnych cieplic siarczanowych, lasów, niespiesznego życia oraz życzliwych mieszkańców, którzy zrobią wszystko, by uprzyjemnić pobyt turystom i kuracjuszom.

Położenie, historia, dojazd  

Tremal i pobliskie Goekcedere leżą niespełna kilkanaście kilometrów od Yalovej, stolicy dystryktu o tej samej nazwie rozłożonej na brzegach Morza Marmara. Obie miejscowości liczą łącznie nieco ponad trzy tysiące ludności, mieszkającej w domach wybudowanych na stokach gór Samanli. Poza sezonem turystycznym i weekendami jest tam sennie, cicho i spokojnie. Po ulicach przechadzają się nieliczni turyści oraz stada bezpańskich psów i kotów karmionych przez  hotelowych gości oraz właścicieli licznych restauracji i kawiarenek.

Wieczorami, w Goekcedere, pod fast foodem o historycznej nazwie Kommagene zbiera się młodzież. To taki lokalny dom kultury, gdzie się bawi, dyskutuje, podrywa, ale bez tej typowej dla europejskiej młodzieży hałaśliwości spowodowanej hektolitrami piwa. Turcja to wszakże kraj muzułmański choć formalnie świeckie państwo.

Właściwości medyczne lokalnych cieplic siarczanowych znane są już od czasów rzymskich. Pierwsze zaś termy zbudował bizantyjski cesarz Justynian. Przed Rzymianami miasto i prowincja Yalova, należały do Hetetytów, Frygów, Greków, Królestwa Bitynii, Bizancjum, a po podbiciu przez Turków Osmańskich w XIV wieku, do Turcji. W starożytności Yalova nazywała się Pylae (brama, gr.), ponieważ znajdowała się na początku jednego z głównych szlaków Azji z Konstantynopola, przez Morze Marmara, do Bitynii i dalej.

Obecna nazwa pochodzi od tureckiego słowa „yali”, oznaczającego dom na wybrzeżu. Najczęściej drewniany. Do dziś możemy je podziwiać w Stambule, choć zachowało się ich niewiele za sprawą częstych pożarów i wyburzania przez nowych właścicieli. W samej Yalowej i okolicy nie ma ich już prawie wcale.

Do Yalovej, ze Stambułu można dojechać autobusem lub taksówką. Ta druga opcja jest droga (sto czterdzieści euro z nowego lotniska w Stambule), ale najprostsza i najkrótsza (ok. dwóch-trzech godzin jazdy w zależności od natężenia ruchu na stambulskiej obwodnicy). Opcja tańsza, promami IDO z dwóch stambulskich przystani: Yenikapi i Pendik. Codziennie kursuje od kilku od kilkunastu promów do Yalovej, w zależności od wyboru przystani. Tych z Pendiku jest więcej. Zarówno autobus ze Stambułu jak i prom kończą bieg w samym centrum Yalovej, kilkadziesiąt metrów od dworca autobusowego i dolmuszy czyli minibusików (w kolorze zielonym), odjeżdżających do Termalu co dwadzieścia minut. Przejazd kosztuje trzydzieści lir tureckich od osoby. Płaci się bezpośrednio kierowcy zaraz po wejściu do busika. Są dobrze oznakowane. Za przednią szybą zawsze jest tablica informująca o miejscu docelowym i przebiegu trasy. Przejazd do Termalu/Goekcedere zajmuje ok. pół godziny.

Atrakcje Tremalu i Goekcedere

Największą atrakcją obu miejscowości są oczywiście baseny z wodą termalną o właściwościach leczniczych. Są to silne, radioaktywne cieplice siarczanowe. Odkryte, publiczne z różną temperaturą znajdują się w parku uzdrowiskowym Termalu, dwieście metrów od końcowego przystanku dolmuszy. Ponadto, każdy lepszy hotel ma swoje niewielkie baseny z tą wodą lub można się w niej pławić w swojej łazience jeśli wynajmie się w nich pokój.

Ponadto w parku są dwa źródła z wodą do picia i i jedno do inhalacji. Na co są wskazane? Ano na dolegliwości skórne, reumatyczne, ginekologiczne , choroby zwyrodnieniowe stawów i kości. Picie wody pomaga w leczeniu chorób żołądka, jelit, odtruwaniu organizmu. Max. dzienna dawka wody to trzysta mililitrów, ale początkujący powinni zacząć od stu mililitrów.

Drugą atrakcją jest sam park zdrojowy, a właściwie arboretum założone przez samego Ojca Turków, Mustafę Kemala Atatürka. Pierwsze w Turcji. Występuje w nim ponad tysiąc osiemset gatunków roślin, w tym dwustuletni platan, pod którym znajduje się kawiarenka o nazwie „Cinnar Coffe” oraz sięgające nieba tuje, sekwoje, klony itd. W strumieniu z wodą termalną przepływającą przez park można moczyć utrudzone spacerowaniem stopy. A potem, pójść do „memby” (źródło, arab.) podleczyć drogi oddechowe, płuca i oskrzela w inhalacji parą wody termalnej.

Przy samym wejściu do parku, na zboczu można zwiedzić dom letni, w którym spędzał urlopy Ojciec Turków.

Gdzie spać i jeść?

W samym Goekcedere jest wiele tanich restauracji oferujących proste, pożywne dania kuchni tureckiej. W menu królują oczywiście rozliczne kebaby, pide (turecka pizza) , manti (faszerowane mięsem, serem, warzywami) małe pierożki polane śmietaną oraz ciasta, z baklavą na czele. Żadna z nich nie oferuje napojów alkoholowych. Wyłącznie: ayran, herbatę, kawę lub napoje orzeźwiające jak Coca-Cola, Fanta i inne.

Oferta hotelowa także jest na każdą kieszeń. Od tanich pensjonatów do czterogwiazdkowych hoteli, które w cenie zakwaterowania oferują dwa posiłki dziennie (śniadanie obiado-kolację) dostęp do basenów z wodą termalną (jeśli takowe posiadają).

My zawsze wynajmujemy pokój w hotelu „Black Bird”, czterogwiazdkowym posiadającym dwa baseny, na tarasie oraz wewnątrz, co jest wygodne przy niepewnej lub deszczowej pogodzie,  dysponującym pokojami w kategorii standard lub suity. Każdy standardowy pokój ma powierzchnię dwudziestu pięciu metrów kwadratowych i jest wyposażony w dwa łóżka (jedno pojedyncze i drugie, podwójne), lodówkę, sejf, czajnik, telewizor. Spokojnie mogą w nim mieszkać trzy osoby.

W strefie rekreacyjnej są też sauny, hammam, brodzik dla dzieci oraz gabinety kosmetyczne i fizjoterapeutyczne (te ostatnie za dodatkową opłatą). Ceny za pokój są uzależnione od sezonu, ale i tak znacznie tańsze jak w podobnej kategorii w Polsce lub Europie Zachodniej np. we Włoszech lub Hiszpanii.

Obsługa hotelu jest bardzo przyjazna oraz pomocna zwłaszcza jego menager Aliriza Akabey. Kuchnia zaś jest wprost rewelacyjna. Tak śniadania jak i obiado-kolacje podawane od godziny dziewiętnastej. Wyłącznie dania lokalne, mięsne, rybne czy wegetariańskie (zazwyczaj dwa). Mnóstwo sezonowych warzyw, owoców. A także lokalne sery lub miód w plastrze. Napoje do kolacji, poza wodą i herbatą, są dodatkowo płatne.

Będziemy tam wracać, bo warto.

Napisz komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Zabezpieczenie *