UKRAINA TO NIE ROSJA

Prezydenci Łeonid Kuczma i Aleksander Kwaśniewski podczas konferencji z wysokim przedstawicielem UE do spraw wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa i sekretarzem generalnym Rady UE. 2002 r.
Zdjęcie: kwasniewskialeksander.pl

Łeonid Kuczma wygrał w lipcu 1994 roku wybory pod hasłem naprawy relacji z Rosją, ale też chciał zbliżenia z Unią Europejską i NATO. Jego polityka  zagraniczna, przez dwie kadencje  meandrowała pomiędzy tymi dwoma opcjami. Częściowo z powodu nacisków Kremla, uzależnienia surowcowego od Rosji, a po części z powodu niechęci Brukseli do akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej, spowodowanej brakiem woli politycznej do przeprowadzenia głębokich reform. Z pewną ostrożnością można jednak powiedzieć, że Kuczma podłożył podwaliny pod ukraińską tożsamość państwową, co wraził w swojej książce „Ukraina to nie Rosja” wydanej w styczniu 2004 roku.

Polska rzecznikiem Ukrainy na Zachodzie

Na początku swej prezydentury Kuczma nie podzielał stanowiska swego poprzednika Łeonida Krawczuka, że Polska może odegrać rolę pośrednika w kontaktach z Zachodem, bo dosyć realistycznie oceniał ówczesną pozycję Polski, która sama potrzebowała zarówno inwestycji zagranicznych jak i aprobaty Zachodu dla jej aspiracji do NATO oraz do Unii Europejskiej. Ponadto, miał na uwadze,  dosyć ambiwalentne wobec Polski, nastroje społeczne na Ukrainie. Strona polska zaś oczekiwała od Kijowa wyraźnych, symbolicznych gestów wobec tragedii Polaków na Wołyniu w czasie II wojny światowej. Przynajmniej uznania swoich win i przeprosin.

Polityczne elity ukraińskie widziały ten problem inaczej, co czasami powodowało zgrzyty na linii Warszawa – Kijów np. w odniesieniu do polskich żądań w sprawie polskich mogił na Cmentarzu Orląt Lwowskich, gdzie pochowano polskich obrońców Lwowa. Końcówka prezydentury Lecha Wałęsy wypełniona  staraniami o reelekcję nie sprzyjała także kontynuacji wzajemnych kontaktów, choć to on podpisał  wraz z Krawczukiem, w 1992 roku, Traktat o przyjaźni polsko-ukraińskiej.

Przełom nastąpił po wygraniu w 1995 roku wyborów prezydenckich przez Aleksandra Kwaśniewskiego, który za jeden ze swoich celów obrał dążenie do strategicznego partnerstwa z Ukrainą, bo widział ją jako strefę buforową pomiędzy Rosją a Polską oraz ważny element bezpieczeństwa europejskiego. Kwaśniewski w wielu rozmowach z Kuczmą zapewniał go, że widzi suwerenną Ukrainę w przyszłości w Unii Europejskiej oraz deklarował, że będzie wspierał jej starania w uzyskaniu pełnej akcesji do UE.

Z moich obserwacji zachowań obu polityków podczas licznych spotkań odniosłem wrażenie, że panuje między nimi dobra „chemia” ułatwiająca rozmowy nawet na trudne, dla obu stron tematy. Skrócenie dystansu ułatwiało także przejście na „TY”. Oprócz tych oficjalnych spotkań czy to na Ukrainie czy w Polsce, obaj politycy często konsultowali się telefonicznie, zwłaszcza w sprawach dotyczących Rosji. Rosła też częstotliwość spotkań. W 1996 roku było ich trzy, a w 1999 roku, aż sześć.

Wymiernym efektem tych dobrych relacji było wznowienie prac Komitetu Konsultacyjnego Prezydentów Polski i Ukrainy. Po jednym z posiedzeń, użyto określenia „strategiczne partnerstwo”. Trudno dziś powiedzieć, czy to pod wpływem argumentów z Warszawy Kuczma zmienił swoje wcześniejsze  stanowisko wobec roli Polski we wprowadzaniu Ukrainy na europejskie salony, czy spowodowały to przesłanki racjonalne. Fakt pozostaje faktem, że Kuczma, odmiennie od Białorusi czy Rosji, aprobował polskie starania o członkostwo w NATO, choć nie widział samej Ukrainy w Pakcie, ale w programie „Partnerstwo dla Pokoju”. Przynajmniej w tamtym czasie.

26 czerwca 1996 roku obaj przywódcy podpisali „Wspólną deklarację, która stwierdzała m.in., że „istnienie niepodległej Ukrainy sprzyja umocnieniu niepodległości Polski, w takim samym stopniu, jak istnienie niepodległej Polski, sprzyja niepodległości Ukrainy”. Już w 1996 roku odbyły się także pierwsze ćwiczenia, w ramach „Partnerstwa dla Pokoju” polskich i ukraińskich żołnierzy. Przyspieszyły one formowanie Polsko-Ukraińskiego Batalionu Sił Pokojowych.

Sporo napięcia i nieporozumień na linii Warszawa – Kijów towarzyszyło redagowaniu Deklaracji o Pojednaniu, którą obaj prezydenci ostatecznie podpisali w 1997 roku, podczas wizyty prezydenta Kwaśniewskiego w Kijowie. Strona polska, w tym sam Kwaśniewski,  bardzo nalegała na to, by w Deklaracji znalazły się sformułowania potępiające mord Polaków na Wołyniu w latach 1942-43 przez oddziały UPA. Obaj politycy na ten temat kilka razy rozmawiali telefonicznie. Jednak Kuczma wyjaśniał, że nie może się na to zgodzić, bo mogą zaprotestować mieszkańcy Zachodniej Ukrainy i Wołynia, dla których żołnierze UPA to bohaterowie walki o niepodległość. Ostatecznie, po wielu redakcjach, w Deklaracji znalazł się ogólny zapis o pamięci o krwi Polaków przelanej na Wołyniu i okrucieństwie wzajemnych konfliktów.

Przyjęcie Polski do NATO w 1999 roku wpłynęło na nastroje społeczeństwa ukraińskiego, które widziało w rozszerzeniu, czynnik zbliżający konfrontację pomiędzy Paktem, a Rosją. Obawiało się, że mogłaby ona – w przypadku konfliktu zbrojnego – przebiegać na terytorium ich kraju. Ta  sytuacja wpłynęła na zmianę polityki zagranicznej Ukrainy w odniesieniu do wcześniejszych aspiracji do Paktu.

We wrześniu 2000 roku Kuczma zdymisjonował Borysa Tarasiuka ze stanowiska ministra spraw zagranicznych i powołał na nie Anatolija Złenkę. Tarasiuk, w otoczeniu Kuczmy, był najbardziej konsekwentnym zwolennikiem prozachodniej linii politycznej Ukrainy. Złenka zmodyfikował w znacznym stopniu politykę zagraniczną Ukrainy i za główny cel uznał strategiczne partnerstwo z Rosją i USA.

Nowa doktryna była reakcją na postępującą izolację Ukrainy w UE, którą dopełniło podejrzenie, o zlecenie przez Kuczmę zabójstwa Gieorgija Gongadzego,  niezależnego dziennikarza, który pisał o korupcji w otoczeniu Kuczmy. Od tej pory Kuczma był praktycznie izolowany na europejskich salonach.

Aleksander Kwaśniewski i Łeonid Kuczma. Rok 2004, który był „Rokiem Polski na Ukrainie”. Zdjęcie: kwasniewskialeksander.pl

W 2002 roku Kwaśniewski wraz z Leszkiem Millerem, ówczesnym premierem, próbowali nakłonić Kuczmę do rozmów z opozycją i – mimo wszystko – promowali na Zachodzie Ukrainę, jako kraj na drodze reform, co nie do końca odpowiadało prawdzie. Kwaśniewski przekonał nawet ówczesnego sekretarza generalnego NATO Haviera Solanę, by spotkał się z Kuczmą. Do spotkania doszło w 2002 roku,  Warszawie, na konferencji, „Ukraina w Europie”.

Ciosem dla prozachodnich aspiracji Ukrainy było opublikowanie w maju 2004 roku dokumentu UE „Europejska polityka sąsiedztwa”, w którym Ukrainę  potraktowano tak samo jak Białoruś czy kraje Afryki Zachodniej. Zwieńczeniem kontaktów Kuczmy i Kwaśniewskiego, bo obaj w 2005 roku kończyli swoje urzędowanie,  był w 2004  „Rok polski na Ukrainie” choć rok wcześniej odbył się „Rok Rosji na Ukrainie”.

Normalizacja relacji z Rosją i polityka „wielowektorowości”

Prezydentowi Kuczmie, w pierwszej kadencji, bardzo zależało na normalizacji i utrzymaniu dobrych stosunków z Rosją, co wielokrotnie podkreślał w rozmowach z polskim prezydentem. Przyczyn było kilka. Uzależnienie surowcowe od Rosji, zwłaszcza w produkty ropopochodne i gaz, nieuregulowana kwestia pasywów i aktywów po byłym ZSRR oraz wpływ jego otoczenia, które bogaciło się na kontaktach handlowych z Rosją. Fortuny zięcia Kuczmy, Wiktora Pinczuka, Julii Tymoszenko, Igora Kołomojskiego oraz Wiktora Medwedczuka, który – o ironio – był członkiem Komitetu ds. Walki z Korupcją i Przestępczością Zorganizowaną, powstawały głownie w sektorze energetycznym.

Kokosy zbijali na pośrednictwie w handlu ropą i gazem importowanymi z Rosji i Turkmenistanu. Były one subsydiowane przez państwo, a oligarchowie reeksportowali je po cenach europejskich. Zięć Kuczmy oprócz tego otrzymał kilka przedsiębiorstw produkujących rury do ich przesyłu. Traktat regulujący całokształt relacji z Federacją Rosyjską podpisano w 1997 roku, choć prace przygotowawcze zaczęły się 3 lata wcześniej.

Do najtrudniejszych kwestii należała sprawa podziału aktywów i długów byłego ZSRR poza jego granicami.  Rosjanie zaproponowali „opcję zerową” tzn. że tylko oni będą jedynym spadkobiercą wszystkich aktywów i zobowiązań. Ukraina zgodziła się na takie rozwiązanie w porozumieniu podpisanym w Moskwie przez premiera Witalija Masłowa. Rada Najwyższa czyli ukraiński parlament nigdy go jednak nie ratyfikował, bo zorientował się, że aktywa są większe jak długi byłego ZSRR.

Jednak świat przyjął opcję rosyjską. Traktat rosyjsko-ukraiński gwarantował Kijowowi integralność terytorialną państwa, nienaruszalność granic oraz zobowiązywał obie strony do pokojowego rozwiązywania sporów. Ponadto obie strony zobowiązywały się, że nie będą zawierać układów z państwami trzecimi, które mogłyby być wymierzone w partnera. Zawarto go na 10 lat z możliwością przedłużenia na następne.

W tym samym czasie, w 1997 roku, minister spraw zagranicznych Ukrainy Genadij Udowenko podpisał w Portugalii, „Kartę o indywidualnym partnerstwie Ukrainy z NATO”, co było wyrazem „polityki wielowektorowości”, prowadzonej przez Ukrainę praktycznie od początku prezydentury Kuczmy. W czasie rozmów z Kwaśniewskim wielokrotnie mówił on, że integracja ze strukturami europejskimi nie wyklucza współpracy jego państwa, w ramach Wspólnoty Niepodległych Państw jednak wyłącznie gospodarczej. Bez wchodzenia na pola polityczne i militarne.

Po akcesji Polski, Węgier, Czech i Słowacji do NATO, którą Kuczma generalnie aprobował, kilka razy zaznaczył, że „obawia się możliwości rozmieszczenia broni nuklearnej na terenie nowych członków Paktu. Dlatego zaproponował powstanie w Europie Środkowej i Wschodniej strefy bezatomowej obejmującej wspomniane kraje oraz Litwę, Łotwę i Estonię. Polska strona odpowiadała mu, że musi swoje prawa i obowiązki wynikające z członkostwa w Pakcie traktować identycznie i nie może deklarować czegoś, o czym wspólnie i jednomyślnie zadecydują w przyszłości kraje należące do Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Kryzys polityczny, który wybuchł na Ukrainie po oskarżeniach Kuczmy o zlecenie zabójstwa Gongadzego spowodował zamrożenie relacji na najwyższym szczeblu pomiędzy Kuczmą oraz Unią Europejską. Tę okoliczność próbowała wykorzystać Rosja przekonując Kuczmę oraz jego otoczenie, że w trudnych czasach można na niej polegać. Skutkiem tych napięć zarówno wewnętrznych jak i zewnętrznych była doktryna Złenki o „asymetrycznym partnerstwie z Rosją”, która wzbudzała pewien niepokój w Warszawie.

W otoczeniu Kuczmy mówiono nawet o wspólnym członkostwie Ukrainy i Rosji w Unii Europejskiej. Akcesję – o ile Bruksela wyraziłaby zgodę – miało poprzedzić wspólne ujednolicenie systemów gospodarczych oraz celnych. Lata 2000-2003 były okresem ocieplenia relacji pomiędzy Kijowem a Moskwą, którą Kuczma wstępnie aprobował, by Ukraina przystąpiła do utworzonej przez Kreml Wspólnej Przestrzeni Gospodarczej (WPG)  wraz z: Kazachstanem i Białorusią.

W założeniu strategów Putina miał to być obszar swobodnego przepływu ludzi, towarów i usług. Kuczma wielokrotnie podkreślał w rozmowach z Kwaśniewskim, że nie może rozluźnić relacji z Rosją, bo Ukraina jest zbyt uzależniona od dostaw rosyjskiego gazu i ropy. Ponadto, wschodnia część Ukrainy jest prorosyjska i ochłodzenie stosunków z Kremlem spowodowałoby podział ukraińskiego społeczeństwa – argumentował.

W 2004 roku podczas spotkania Kuczmy z Putinem na Krymie dokonał on kolejnego zwrotu. Publiczne  zgodził się na wejście Ukrainy do WPG  i zrezygnował z członkostwa Ukrainy w UE i NATO. Jednak na skutek ostrego sprzeciwu oligarchów, którzy obawiali się, że udział w WPG może zaszkodzić ich interesom oraz zawirowań na ukraińskiej scenie politycznej na przełomie 2004/2005 projekt WPG nigdy nie wszedł w życie. 23 stycznia 2005 roku zakończyła się prezydentura Łeonida Kuczmy.

Putin wilk w owczej skórze

Polityka zagraniczna prezydenta Kuczmy wobec Rosji i Zachodu przypomina Dniestr płynący meandrami przez Ukrainę. Sukcesem było na pewno doprowadzenie do strategicznego partnerstwa z Polską, stworzenie w oczach Zachodu wizerunku Ukrainy jako państwa suwerennego, prowadzącego samodzielną politykę zagraniczną. Dążenie do partnerstwa i równorzędnych oraz przyjaznych stosunków z Rosją, wydaje się z dzisiejszej perspektywy agresji Rosji na Ukrainę, błędem.

Podobnie jak – z dzisiejszej perspektywy – podpisanie w grudniu 1994 roku tzw. Memorandum Budapesztańskiego. Było to międzynarodowe porozumienie o mocy traktatu sygnowane przez: Ukrainę, Rosję, USA i Wielką Brytanię. Oprócz Kuczmy podpisali je: Borys Jelcyn, Bill Clinton, John Major.  Wymienione państwa zobowiązywały się do respektowania suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy, w zamian za przekazanie Rosji całej broni jądrowej ZSRR, która znajdowała się na jej terenie. A Było tego 15 proc. całego, jądrowego potencjału byłego ZSRR. Dokładnie, 176 międzykontynentalnych rakiet balistycznych, 44 bombowce strategiczne zdolne przenosić taką broń oraz 2600 ładunków taktycznych. Memorandum nie zawierało jednak jakichkolwiek kar za ich złamanie przez jednego z sygnatariuszy. To był kolejny błąd bo otworzył drogę do późniejszych, agresywnych zachowań wobec Rosji.

Ukraina wypełniła swoje zobowiązania zaś Rosja i w 2014 roku i w obecnym, je złamała. O tym, że Rosja nie dotrzyma swoich prawnych gwarancji Kuczma mógł w tamtym czasie nie wiedzieć, bo Putin po dojściu do władzy długo się skrywał pod owczą skórą. Nawet jeśli myśl o podbojach chodziła mu już po głowie. Publicznie o tym powiedział dopiero na konferencji w Monachium w 2007 roku. Na co zresztą nie zwrócili uwagi wszyscy politycy zachodni na niej obecni. Z Angelą Merkel na czele.  Dopiero niedawno przyznali publicznie, że się mylili w ocenie Putina i że Polska miała rację ostrzegając przed nim. O jedną, niepotrzebną wojnę za późno.

Napisz komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Zabezpieczenie *