W środę w siedemdziesiątą rocznicę nawiązania stosunków dyplomatycznych przez Polskę i Indie przyjedzie do nas Narendra Modi. To pierwsza wizyta indyjskiego premiera od pięćdziesięciu lat, bo prezydenci już wcześniej bywali. Modi ma wiele twarzy. Dla sympatyków, jest mężem stanu, który przywrócił Indiom właściwą pozycję na arenie międzynarodowej, a dla przeciwników, nacjonalistą, autokratą i zwolennikiem Putina.
Twardych faktów w biografii Modiego jest niewiele, bo od lat sam, osobiście kreuje swój wizerunek i mit charyzmatycznego, uduchowionego lidera narodu indyjskiego.
Wizerunek
Mówią, że nie przepada za muzułmanami i chrześcijanami, że ma na sumieniu liczne grzechy, choć tak dokładnie nie wiadomo jakie poza „sprawą Gudżaratu”. Mówią, że nie toleruje wokół siebie żadnej opozycji i rządzi jako premier twardą ręką. Za swój główny cel uważa zdobycie przez Indie pozycji supermocarstwa, dlatego zręcznie manewruje pomiędzy USA, Zachodem, a Rosją, by nie zrazić nikogo. Mówią, że jest krystalicznie uczciwy i bardzo pracowity. Pracuje 7 dni w tygodniu po osiemnaście godzin, a śpi tylko przez cztery-pięć. Przeciwnicy kpią z jego stroju, starannie dobieranych do sytuacji, w których – ich zdaniem – wygląda jak mierny aktor. Jednak wszyscy podziwiają jego talent oratorski. Potrafi mówić godzinami nie usypiając słuchaczy.
Co wiemy?
Wiadomo, że ma siedemdziesiąt trzy lata i urodził się w Vadnagarze. Podobnie jak Gandhi jest więc ze stanu Gudżarat. W wieku osiemnastu lat ożenił się z Jashodaben Chimanlal, z którą jest do dziś, choć rzadko ją widuje. Było to jak to bywa często w indyjskich rodzinach konserwatywnych, małżeństwo aranżowane. Jako osiemnastolatek porzuca rodzinę i wyrusza w duchową podróż po Indiach. Odwiedza głównie aśramy związane ze swoim duchowym guru, Swami Wiwekanandą, jednym z głównych postaci współczesnego hinduizmu. Na jego cześć będzie nosił potem turban. Porzucenie rodziny przez mężczyznę nie jest w Indiach potępiane, ale wręcz zalecane przez święte księgi hinduizmu. Wg. nich życie mężczyzny składa się z czterech etapów, ćatur aśrama: ucznia, gospodarza/męża, pustelnika/pielgrzyma i sannjasina. Modi nieco zmodyfikował ten cykl skracając etap drugi do minimum. Wiwekananda już w późniejszej karierze politycznej Modiego, pojawia się na jego plakatach wyborczych i zdjęciach. Jego popiersie ma też podobno w swoim premierowskim gabinecie.
Kariera polityczna
Po ukończeniu szkoły rozpoczyna pracę u wuja, w jego kantynie. Parzy i roznosi klientom słodką jak ulep masala-ćaj. Obok kantyny było biuro Stowarzyszenia Narodowych Ochotników (RSS) paramilitarnej organizacji o charakterze nacjonalistycznym i hinduistycznym. Modi zauważa wiele podobieństw pomiędzy tym co głosi RSS, a naukami Wiwekanandy, a mianowicie „hindutvę” czyli „hinduskość” – odwołującą się do tradycyjnych, powstałych na terenie Indii religii: hinduizmu, sikhizmu i dżinizmu. RSS nie ukrywa swej nienawiści do muzułmanów. I to RSS staje się dla Modiego trampoliną do kariery politycznej.
W czasie stanu wyjątkowego ogłoszonego przez Indirę Ghandhi, zdelegalizowana RSS schodzi do podziemia. Tysiące działaczy zostaje aresztowanych. Modi ukrywa się, ale bierze udział w działaniach konspiracyjnych. Nie ma szczegółów jakich.
W tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym roku powstaje Bharatija Janata Party, Indyjska Partia Ludowa, która za główny cel stawia sobie pokonanie w wyborach – zsekularyzowanego jej zdaniem – Indyjskiego Kongresu Narodowego należącego od lat do „Rodziny” Nehru/Gandhi. Modi zostaje do niej oddelegowany, gdzie daje się poznać jako utalentowany organizator. Jego zasługą jest sukces „wielkiej yatry”, objazdu po całych Indiach liderów tej partii. Modi powoli awansuje w partyjnej hierarchii. W dwutysięcznym pierwszym roku zostaje chief-minister stanowego rządu w Gudżaracie i trwa na tym stanowisku trzynaście lat, do dwutysięcznego czternastego roku. Przez te lata daje się poznać jako doskonały menadżer. Reformuje lokalną administrację, zwalcza korupcję, ściąga do stanu inwestorów z zagranicy i kraju, buduje infrastrukturę, poprawia poziom nauczania w szkołach. Na prawo i lewo udziela wywiadów zagranicznym mediom zdobywając opinię „reformatora” i „charyzmatycznego lidera”.
Jednak rok po objęciu teki premiera rządu stanowego na jego życiorysie pojawia się skaza, którą przeciwnicy mu do dziś wypominają. W lutym tego roku na stacji Godhra ginie w pożarze, w pociągu pięćdziesięciu dziewięciu hinduistycznych pielgrzymów powracających z Ajodhji, miejsca narodzin boga Ramy. Nie wiadomo do dziś czy była to celowe podpalenie, czy pożar wywołało zwarcie instalacji elektrycznej. Tak czy inaczej, winę hinduiści przypisali muzułmanom. W pogromie, z rąk hinduistów, ginie ich blisko 800, ponad dwa tysiące odnosi rany. Setki ich domów i sklepów spalono. Przez cały czas pogromu policja i służby bezpieczeństwa reagowały niemrawo. Pojawiły się też zarzuty, o bierny jej udział w całej akcji. Modi wygłasza, w gudżarati, oficjalnym języku stanu, słynne przemówienie, które – zdaniem niektórych – mogło sprowokować zamieszki. W nawiązaniu do wątpliwości dotyczących tworzenia obozów przejściowych dla uchodźców, głównie muzułmanów, mówi – „nas jest piątka, a naszych dzieci dwudziestka piątka”, co było jawną aluzją do usankcjonowanego przez Koran posiadania czterech żon przez mężczyznę i niechybnej dominacji muzułmanów, za jakiś czas, w populacji Gudżaratu. Z tego powodu, trzy lata później, rząd USA zabrania mu wjazdu na teren tego państwa.
W dwutysięcznym dwunastym roku, w czasie rządów Kongresu, Modi zostaje oczyszczony ze wszystkich zarzutów związanych z pogromem przez specjalny zespół śledczy.
Dwa lata później BJP realizuje swoje marzenie, pokonuje wreszcie Kongres. Modi zostaje premierem i trwa na tym stanowisku do dziś.